czwartek, 26 grudnia 2013

#2 Jasminee

OD AUTORKI: Na samym wstępie chciałabym was bardzo przeprosić, nawaliłam na całej linii. Ciągłe szlabany, konkursy i nawały obowiązków i nauki nie pozwoliły mi napisać kolejnego rozdziału. Tak wiem, były wakacje, święta.. Jednak czasami z leniem lub brakiem weny nie dało się wygrać. ;) To co wstawiam, wstawiam z braku laku, po prostu ma być, to jest. Od jakiegoś czasu nie umiem pisać, moja kreatywność spada na psy. Nie jest to wynagrodzenie tej półrocznej przerwy, ale.. I hope that you enjoy that! ♥


-Jasminee, wstawaj!
-Mhm, no już.- Odpowiedziałam i zakryłam się kołdrą. Dziś piątek, odczuwałam właśnie rozmawianie z dziewczynami do pierwszej. Było po szóstej rano, a ja jestem śpiochem-nigdy tak wcześnie nie wstaję, lecz moja mama uwielbia mnie budzić. Robi to około trzech razy rano, dopóki nie dam jakiegoś znaku, że wstałam. Tak więc po wielu próbach i podniesionym głosie odkrzyknęłam, że przecież nie śpię i włączyłam wieżę. W radiu leciało „Wrecking Ball”, uwielbiam tę piosenkę. Z porannym fałszem wstałam i śpiewając zaczęłam składać łóżko. Po skończonej czynności otwarłam szafę i kolejne piętnaście minut spędziłam na wyborze garderoby. Niech będzie- dżinsy, czarna bokserka i ciemnogranatowy, luźny sweter. Zabrałam bieliznę, w tym skarpetki, i zeszłam na dół. O dziwo łazienka była wolna, więc mogłam doprowadzić się do porządku. Po porannej toalecie zostało mi jeszcze dobre półgodziny do rozpoczęcia lekcji, więc postanowiłam zjeść śniadanie. Nie zawsze udaje mi się to zrobić, bo mam skłonności do zasypiania na pierwszą godzinę, nawet jeśli zaczynamy o dziesiątej. Podgrzałam mleko, dosypałam płatków i po dziesięciu minutach mogłam zebrać się do szkoły.

Historia, matematyka, godzina wychowawcza, religia i wreszcie upragniona fizyka. Chociaż, może nie do końca… Nie lubiłam tego przedmiotu, nauczycielka nie umiała tłumaczyć, a mnie jakoś nie kręciło ślęczenie godzinami nad podręcznikiem i wkuwanie wzorów na własną rękę. Stąd dwie gołe jedynki w dzienniku. Oczywiście nie spodobało się to rodzicom, co przypłaciłam prawie miesięcznym szlabanem na laptopa. Dziś było coś o magnetyzmie- przerysujcie z tablicy, coś z podręcznika i macie wolne. Standard. Dziesięć minut przed końcem lekcji dostałam sms’a od Deana, że czeka na mnie przed szkołą. To dziwne, zazwyczaj nie przyjeżdża po mnie, pewnie ma jakąś sprawę. Z utęsknieniem czekałam na dzwonek kończący te dzisiejsze katusze. Wyszłam z klasy jako pierwsza, co się nie zdarza, i wyciągnęłam ukradkiem telefon. Moja szkoła jest jedną z tych, w których obowiązuje konfiskacja. Nie było żadnej wiadomości, ani nieodebranego połączenia. Kurtkę miałam w torbie, więc mogłam od razu wyjść przed budynek. Rozglądałam się w poszukiwaniu przyjaciela, kiedy ktoś przytulił mnie od tyłu i pocałował w policzek.
-Cześć księżniczko, szukasz kogoś?
-No hej, wystraszyłeś mnie! Stało się coś, że tu przyjechałeś?
Wyswobodziłam się z uścisku i stanęłam przed chłopakiem.
-Chciałem cię tylko poinformować, że idziemy dziś do kina z chłopakami i czy idziesz z nami?
-Zależy na co i o której, mam dziś trening przed 16.- Odparłam.
-I tak wiesz, że na ten nowy horror. To jak? Bylibyśmy u Ciebie przed 19.
-No spoko, będę czekać. –Uśmiechnęłam się.- Idziemy w stronę domu?
-Jasne, panie przodem!- Zaśmiał się i przepuścił mnie przez furtkę.
Podczas drogi rozmawialiśmy o filmie, jakie robię postępy podczas grania na gitarze, jakie chłopaki mają plany na te wakacje w związku z zespołem oraz o nowej, interesującej fance, którą spotkali niedawno.

-Hej, odleciałaś?
-Co? Nie, coś ty! Mówiłeś coś?
Tak naprawdę w ogóle go nie słuchałam. Myślałam o tej fance… Pewnie szczupła, długowłosa blondynka o niebieskich oczach i sporym biuście. Dean takie lubił, jak to facet. Próbowałam sobie ich wyobrazić razem, różne wizje przewijały się przez moją głowę.  W końcu stanęliśmy pod domem.
-Muszę lecieć, do zobaczenia Dean! –Rzuciłam na odchodne i pobiegłam do domu. Na moje szczęście był otwarty, a mama krzątała się po kuchni, więc nie mogła mnie zauważyć. Zrzuciłam trampki w altanie, przywitałam się krótko i poszłam do siebie na górę. No, może pobiegłam. Zamykając drzwi, włączyłam swoje ulubione piosenki i zaczęłam płakać. Dlaczego? Sama nie wiem, mam dosyć wszystkiego. Rodzice dają w kość, mało się odzywają, mają swoje problemy, a ja nie mogę im pomóc. W dodatku oceny nie są za ciekawe, a ja znowu przytyłam. Tak, pewnie myślisz sobie, że to śmieszne lub że zamiast pisać to powinnam dziewczyny ostatnio zacząć ćwiczyć. Tyle, że ćwiczę! Codziennie jeżdżę na rowerze no i trenuję. Mimo to nie akceptuję swojego ciała. Wiele razy myślałam o różnych dietach, ale zawsze było coś, czego w życiu bym nie zjadła lub nie dała bym sobie rady z przygotowywaniem i zachowaniem jej. Kusiło mnie, żeby wrócić do tego, co robiłam przez ostatnie 4 lata, z małymi przerwami jednak chciałam być silna, dla siebie oraz dla moich przyjaciół. Pewnie się domyślasz, o czym mówię. Stwierdziłam, że nie warto przejmować się takimi bzdurami i uruchomiłam laptopa. 15 powiadomień i 3 nowe wiadomości. Nic istotnego.  Tak, dosyć szybko podnoszę się z dołka. Włączyłam iTunes i zabrałam się za sprzątanie pokoju.
-Jasminee, chodź na obiad!
-Mhm.- mruknęłam w odpowiedzi i wyszłam z pokoju. Nie miałam apetytu. Zjadłam szybko dwa ziemniaki i trochę surówki i wróciłam do siebie. Jak mnie irytują codzienne te same pytania w stylu ‘co w szkole?’ albo ‘zjadłaś śniadanie?’. Codziennie odpowiedź jest taka sama, po co pytać? Za pół godziny trening, więc ubrałam powrotem dżinsy, spakowałam torbę i wyszłam z domu, po drodze informując mamę, gdzie idę. 

-Jeszcze raz  i macie fajrant na dziś! Pięć, sześć, siedem i!
Muzyka znów zawładnęła moim ciałem. Wykonaliśmy cały układ jak najlepiej i po krótkiej aprobacie Niny, naszej trenerki, opuściliśmy salę. Rozmawiałam o pierdołach z Suzanne, która znów miała ubaw z mojego znajomego, który się w niej zakochał. Przebrałyśmy się w wesołej atmosferze i wyszłyśmy przed budynek. Pożegnałyśmy się i każda poszła w swoją stronę.

-Halo?- Odebrałam telefon w między czasie malując usta błyszczykiem. Byłam już prawie gotowa
-Cześć Jas, gotowa?
-O hej Kieran, no prawie.
-Kit zaraz po ciebie wpadnie, otwórz mu drzwi bo już nie umie wytrzymać, żeby cię ujrzeć!- zaśmiał się brunet.
-Okej, do zobaczenia!- Powiedziałam i rozłączyłam się. Wrzuciłam szajsunga do torebki i zamknęłam za sobą drzwi do pokoju. Poinformowałam mamę, że idę z chłopakami i otworzyłam drzwi, w których stał już Kit.
-Hej Jas!- Powiedział brunet i przytulił mnie mocno. Był na tyle wysoki, że musiałam stać na palcach, żeby odwzajemnić uścisk. Nie widzieliśmy się ponad tydzień, więc tu był bardzo długi przytulas.  Fakt faktem Chris wita się ze mną, jakbyśmy się nie widzieli z trzy lata, ale taki już jest z niego słodziak. –Ślicznie wyglądasz.- Powiedział wypuszczając mnie z objęć. Szczerze? Nie stroiłam się za bardzo, zwykły t-shirt, jeansy i marynarka. Zamknęłam za sobą drzwi i ruszyliśmy w stronę chłopaków, którzy już stali pod domem z dwoma mega torbami. Pewnie były wypełnione jedzeniem. Tak więc w doborowym towarzystwie ruszyliśmy w stronę pociągu, który miał nas zawieść prosto do serca Wielkiej Brytanii.

-Nigdy więcej nie idę z wami na horror do cholery! –Wydarłam się na chłopaków jak tylko wyszliśmy z sali kinowej.
-Nie podobało się przytulanie do Deana? -zaszydził ze mnie Kieran, za co oberwał  po czuprynie.
-Straszyliście mnie jak jakieś dzieciaki, a film sam w sobie był odrażający. Następnym razem ja wybieram!
Chłopaki skwitowali to krótkim jękiem niezadowolenia i przepuścili mnie w drzwiach do pobliskiego baru, gdzie kolejną godzinę spędziliśmy na jedzeniu i rzucaniu się frytkami.


Oczywiście po powrocie nie ominęła mnie awantura, dlaczego nie było mnie tak długo i jaka to jestem zła i okropna. Nie chciałam już z nikim rozmawiać, napisałam dziewczynom krótkie ‘dobranoc x’ i położyłam się do łóżka. Kolejne niechciane cztery kreski na nadgarstku. Mam nadzieję, że nikt nie zauważy. Śpijcie dobrze!